Bill Gates walczy z malarią, Madonna ratuje afrykańskie dzieci, Angelina Jolie odwiedza obozy dla uchodźców, Robert Lewandowski wysyła ?szlachetne paczki?. Ludzie sukcesu nadzwyczaj chętnie angażują się w działalność charytatywną. Podczas gdy jedni zastanawiają się, ile w tym jest szczerego altruizmu, a ile wyrachowanego egoizmu, inni odkrywają, że to właśnie umiejętnie skomponowana mieszanka obu tych cech stanowi klucz do kariery.
Takie pojęcia jak altruizm i egoizm, wspaniałomyślność i zachłanność, przestały być wyłączną domeną moralistów. Zajmują się nimi nowe dziedziny nauki ? ekonomia eksperymentalna, socjopsychologia, kognitywistyka, neuroekonomia. Kilku ich przedstawicieli uhonorowano już Nagrodą Nobla.
Mniej przewidywalni od szczurów
Punktem wyjścia do badań eksperymentalnych stały się teoretyczne prace wybitnych matematyków, m.in. twórców teorii gier Johna von Neumanna i znanego z filmu ?Piękny umysł? Johna Nasha. Opracowane przez nich modele matematyczne okazały się niezwykle użyteczne dla biznesmenów, menedżerów, strategów i polityków. Oczywiście pod warunkiem, że je znają i chcą z nich korzystać. Co nie zdarza się zbyt często, bo przecież każdy wie, że tam, gdzie w grę wchodzi rywalizacja, wygrywają najsilniejsi, najsprytniejsi i najbardziej zdeterminowani.
Otóż niekoniecznie. Ta zasada sprawdza się w wyścigu szczurów, lecz tylko tych prawdziwych. Ludzie są mniej przewidywalni. Dlatego, wbrew twierdzeniom Adama Smitha i innych pionierów ekonomicznego liberalizmu, nie zawsze podejmują decyzje, kierując się wyłącznie własną korzyścią.
Stać nas zarówno na bezinteresowny altruizm, jak i kosztowną zemstę. Z racjonalną, zimną kalkulacją ma to niewiele wspólnego, ale może dostarczać satysfakcji i innych przyjemnych doznań. W efekcie pozbawiony skrupułów egoista, który starannie zaplanował sobie drogę do sukcesu i podąża nią, nie zwracając uwagi na innych, może się niepodziewanie potknąć o nogę podłożoną przez kogoś, kto chce go ukarać, nawet ponosząc osobiste straty.
Nagrody Nobla nie przyznaje się oczywiście za tak banalne spostrzeżenia. Jej laureaci podjęli się znacznie trudniejszego zadania. Starali się określić, ile egoizmu i altruizmu powinno być w zachowaniu współpracujących lub rywalizujących ze sobą osób, by osiągnąć największą efektywność podejmowanych działań i decyzji.
Dylemat więźnia
Wyzwanie, przed którym stanęli, w obrazowy sposób ujął w 1950 r. matematyk Albert Tucker. Wyobraźmy sobie, że policja ujęła dwóch sprawców poważnego przestępstwa, ale nie ma tyle mocnych dowodów, by postawić ich przed sądem. W związku z tym osadza ich w osobnych celach i każdemu przedstawia następującą propozycję: ?Jeśli ujawnisz prawdę i obciążysz wspólnika, on dostanie 10 lat, a ty wyjdziesz na wolność. Jeśli jednak on zachowa się tak samo i zdradzi ciebie, obaj dostaniecie po 5 lat. Jeśli obaj odmówicie składania zeznań, zostaniecie skazani na 6 miesięcy więzienia za inne drobne wykroczenia, na które mamy dowody?. Więźniowie nie mogą się ze sobą kontaktować, więc żaden z nich nie wie, jak zachował się wspólnik. Co powinni zrobić, by odnieść największą korzyść?
Ponieważ każdemu zależy na jak najkrótszym wyroku, obu opłaca się zeznawać i obciążyć tego drugiego. To gwarantuje uniknięcie 10-letniego wyroku. Pozostaje jednak niepewność, czy będzie to pięć lat, czy pół roku. Rozwiązanie problemu nazwanego ?dylematem więźnia? wymaga znajomości wyższej matematyki i rachunku macierzowego. Bo trzeba rozważyć następujące rozumowanie: więzień A zastanawia się, co zrobi więzień B, który w tym czasie myśli, jaką decyzję podejmie A, który wie, że B zastanawia się, jak zachowa się A, który wie, że B zastanawia się… i tak w nieskończoność. Ostateczny wniosek jest jednak prosty. Obu opłaca się wydać wspólnika, ale korzyść, jaką z tego odniosą, będzie mniejsza, niż gdyby mogli nawiązać współpracę, zawrzeć umowę i jej lojalnie dotrzymać. Wtedy, w zamian za akt altruizmu, czyli zgodę na odsiedzenie sześciu miesięcy, każdy zyska pewność, że sprawa skończy się na tak niskim wyroku. Kierując się natomiast wyłącznie własnym, egoistycznym interesem, obaj spędzą za kratkami 5 lat.
Ten czysto teoretyczny dylemat można łatwo przenieść na codzienne życie osobiste i zawodowe. Na przykład, gdy w sobotni wieczór mąż chce pójść na ważny mecz swojej ulubionej drużyny, a żona do kina na ?Bridget Jones 3?. Jeśli któreś z małżonków ustąpi i zdecyduje się towarzyszyć drugiemu ? coś straci, ale dla związku będzie to korzystniejsze niż awantura, po której każde pójdzie tam, dokąd chciało. Zwłaszcza że po pewnym czasie sytuacja może się powtórzyć i wówczas strona ustępująca będzie mogła liczyć na wzajemność. Co jednak zrobić, gdy ów mecz to zdarzający się być może tylko raz za życia męża pojedynek Legii z Realem Madryt, a pokaz ?Bridget Jones 3? ten jeden jedyny raz uświetni swą obecnością sama Renée Zellweger?
źródło: Focus.pl